Strasznie długo, bo aż 27 minut zastanawiałem się, jaki wpis dziś umieścić / ulokować / zainstalować tutaj :)
Wertując dziesiątki folderów, setki plików, spoczywających i dojrzewających grzecznie w formacie RAW niczym beczki u Danielsa, natknąłem się na jakże pozytywnie zapamiętaną przeze mnie
( i pozostałych uczestników mam nadzieję również ) sesję.
Nie potrzeba nagła, nie los, nie obowiązek, a jakaś pierońska siła nadprzyrodzona sprawiła, że spotkaliśmy się w takim właśnie gronie - bez żartów... serio - tak było...
Nie bez kozery Ania Mucha wyjęła skrzynię, po brzegi upchaną skrupulatnie ułożonymi pędzlami...
Zapewne nikt nie przypuszczał, iż znajdą się tam również magiczne cienie, sypkie i mniej sypkie (przypominające konsystencją uznaną przez fachowców "Gładź ŚMIG") pudry, podkłady, czy czarny tusz... tak, czarny niczym smoła od chłopaków z DROG-MASu.
Nim się obejrzałem, gdyż konieczne i niezbędne na poczet sztuki było puścić znaki dymne sponsorowane przez Lucky Strike (no, mogliby sponsorować :D ) - mym oczom po powrocie z ów zabiegów dymnych ukazała się ów Anna Mucha stojąca nad bogu ducha winną Izą Dziuba i wojowniczo machająca pędzlami.
(nie było słychać skowytów, krzyków, wrzasków próśb o helpa, więc mówię "niechta" - zajmę się swoją kawą celem podrasowania obrotów ).
"O jessu boskie !!" - usłyszałem krzyk Izy, co najmniej jakby mnie zobaczyła w habicie czy rajtuzach.
Odwracam się i co widzę?....
kiedy Iza zabarwiała swoją kawę turkusową pomadą...
Mówię sobą nie będę jeśli nie zapytam, cóż za zacne persony pieczołowicie dobrały stylizację, ułożenie włosków, dodatki...
Agnieszka Kucharska w mgnieniu oka nie praktykując VOO DOO czy innych, wyczarowała widoczne na shotach okręgi, a żeby tym większym smutno nie było, pojawiły się mniejsze - "dzieciaczki" - i od razu zrobiło się rodzinnie :)
Niestety Mistrz grzebienia, nożyczek, wałków, papilotów nie mógł zostać z nami do końca sesji z racji niesienia fryzjerskiej posługi przybyłym z 2go końca świata klientów we własnej Farbryce Stylu. Nadrobię galerię selfiem z sesji niedzielnej promującej wyborne drewniaczki od Annz-Shop o czym w kolejnym wpisie niebawem - oj była moc, parkiet piszczał ;)
Marcinie Kwieciński - dziękujemy za przełożenie swojej fantazji, fachu na włosięta naszej modelki !
Tymczasem ja się tutaj do czegoś przyznam... :) - otóż kilka dni po tejże sesji, sam uderzyłem na Seminaryjską 27 w Kielcach.
Już po kilkunastu minutach na fotelu w salonie Marcina, słysząc tylko zręczne ciach ciach! nożyczek i widząc grzebień rozdzielający moje kołtuny na głowie... Sam doszedłem do wniosku (widząc efekt finalny) że jednak mam włosy - a nie, jak dotychczas myślałem - sierść :)
Tutaj przedsmak w kilku kadrach - finalnie na adversfoto.eu - zachęcam również do polubienia fanpage na Facebooku będzie mi miło ciepło i przyjemnie też :)
Piotr Chyb
©Piotr Chyb
© Piotr Chyb
©Piotr Chyb
©Piotr Chyb
©Piotr Chyb
©Piotr Chyb
P.S. Iza sorry musiałem :p
Piotr Chyb www.adversfoto.eu |